Trendy social media 2022

trendy social media 2022 rok

Pandemia oraz jej konsekwencję mocno namieszały w mediach społecznościowych na całym świecie. Bardzo ciekawie zatem zapowiadają się kolejne lata jeśli chodzi o sposób w jaki z nich korzystamy. Czy wydarzenia z ostatnich miesięcy na trwale odcisnęły piętno na sposobie w jaki korzystamy z serwisów społecznościowych? Które serwisy zyskają, a które stracą swoją pozycję w 2022 roku? Oto trendy social media 2022.

TikTok największym wygranym pandemii

Uziemienie wywołane pandemią sprawiło, że mieliśmy więcej czasu. Dotyczy to zwłaszcza młodych osób, które chodzą do szkoły. Idealnie wpasował się w to TikTok, który jako serwis społecznościowy zapewnia bardzo dużo ludzkich potrzeb: kreatywności oraz tworzenia (rozbudowane opcje budowania contentu), rozrywki oraz akceptacji/uznania (liczba wyświetleń i polubień). Dodatkowo, jak to zazwyczaj bywa w przypadku nowych, rozwijających się dynamicznie serwisów, dosyć łatwo i szybko można zbudować duży follow oraz stać się influencerem. Dobitnie pokazuje to historia Khabiego Lame’a, który w momencie, w którym to pisze ma ponad 114 milionów obserwujących. A swojego pierwszego TikToka opublikował w marcu 2020 roku. Młodzi użytkownicy pragnąc sławy bardzo aktywnie angażowali się w publikację nowych treści.

We wrześniu 2021 TikTok osiągnął dwa bardzo ważne milestones: przekroczył miliard użytkowników miesięcznie oraz przeciętny użytkownik social media w USA spędza na nim więcej czasu niż na Youtubie. TikTok również zyskał najwięcej użytkowników podczas pandemii. W latach 2019-2021 przybyło mu 38 proc. nowych userów (Pinterest 32 proc., Reddit 30 proc., Facebook 19 proc.). Swoją drogą szkoda, że nie ma w zestawieniu OnlyFans, które zanotowałoby pewnie kilkuset procentowy wzrost 😉 Warto zwrócić uwagę, że zwiększył się też całkowity czas dziennego korzystania z mediów społecznościowych: z 56 minut w 2019 roku do 65 minut w 2020. O ile ten wzrost jest całkowicie wytłumaczalny pandemią, to fakt, że w 2021 te 65 minut się utrzymało daje do myślenia. Jedynie Pinterest po nagłym wzroście użytkowników podczas pandemii zaliczył spadek w ostatnich kwartałach.

O ile TikTok zdobył serca użytkowników (zwłaszcza generazji Z, ale nie tylko), to z biznesem nie jest już tak różowo. Serwis paradoksalnie nie jest łatwy jeśli chodzi o przygotowanie skutecznego i angażującego contentu. Musi on być autentyczny, na czasie, na luzie i mocno dopasowany do konkretnych grup odbiorców oraz person. Jest to wyzwanie o wiele większe niż w przypadku Facebooka czy Instagrama. Rok 2022 będzie pełny mniej lub bardziej udanych kampanii na serwisie. Możliwa jest historia Snapchata sprzed ponad 5 lat. Pomimo dużego hype’u stworzonego przez „specjalistów” i agencje reklamowe skończyło się na… właściwie niczym. TikTok ma przynajmniej swój własny system reklamowy. Tylko zobaczymy jak szybko zirytuje odbiorców pierwszy TikTok, który zazwyczaj jest właśnie reklamowy.

Discord pożarł TeamSpeaka, a teraz ma apetyt na facebookowe grupy

Nie tylko TikTok wygrał na pandemii. O sukcesie Discorda napisał Damian Jemioło, dziennikarz NowyMarketing.pl i community manager w Kuźnia Treści.

Skoro TikTok jest największym wygranym pandemii, to Discord jest jej Bogiem. I pokazują to wszystkie znaki na niebie, ziemi i w podziemiach. A w zasadzie – dane. Discord w 2019 r. miał ok. 56 mln aktywnych użytkowników miesięcznie. W 2020 r. było to już 100 mln, a w 2021 r. – 140 mln. Daje nam to wzrost o 150% w ciągu 2 lat! Discord przestaje być geekowskim kanałem komunikacyjnym dla graczy. 

W trakcie pandemii pojawiło się tam mnóstwo serwerów, które w ogóle nie są związane z grami czy e-sportem. Influencerzy przenoszą swoich wiernych fanów z facebookowych grup na Discord. Patrz – kanał „Niezniszczalni Sympatycy Łysego” od Gimpera, na której obecnie jest 144 tys. członków. Czy chociażby „WATAHA” Sylwestra Wardęgi – 110 tys. użytkowników (ten pierwszy zresztą uchodzi za największy polski serwer na platformie). 

Discord staje się platformą, na której po prostu gromadzi się zaangażowana społeczność. I to zarówno wokół influencerów, jak i marek czy gier, a nawet wydarzeń sportowych (patrz serwer NaszeTokio, na którym komentowano zmagania olimpijczyków). Ba, Discord służy już nawet za narzędzie komunikacji dla coraz większej liczby agencji, np. Fantasyexpo, Kuźnia Treści czy Gameset. Discord to skuteczne narzędzie do online employer brandingu, dzięki tworzeniu dokładnych kanałów w obrębie serwera, nadawaniu ról i oznaczaniu ich kolorami itd. 

Niektóre marki korzystają z niego nawet do edukowania swoich klientów czy wyłuskiwania talentów do swojej firmy. Wystarczy tylko spojrzeć na serwer Adobe Creative Career, na którym pracownicy Adobe pomagają rozpocząć karierę potencjalnym kandydatom w korporacji. Albo też uczą ich jak korzystać z narzędzi Adobe. I nie zawsze robią to osobiście, bo Discord pozwala na wdrożenie i zaprogramowanie wielu botów, które mogą udzielać wskazówek, przypominać o deadline’ach czy nawet podziękować za pracę.

Na Discordzie pojawia się też marketing. Choć przede wszystkim w formie challangowania społeczności i nakręcania tzw. community hype lub też tworzenia unikalnych eventów. I tak np. amerykańska sieć fastfoodów Jack in the Box przeprowadziła wirtualny koncert zespołu The Aquabats na Discordzie. Z kolei Sprite przy okazji promocji Cyberpunka 2077 stworzył kanał, na którym challangował społeczność. W ciągu 24 godz. na serwer Sprite’a dołączyło ponad 4000 użytkowników. A wymienili łącznie 170 tys. wiadomości. Problemem Discorda jest jedynie analiza statystyk w jego obrębie. 

Na próżno tu szukać narzędzi takie, jakie oferuje Google czy Facebook. Choć dane takie jak chociażby mierzenie aktywności użytkowników, można zbierać za pomocą botów. Tak zrobił startup inSTREAMLY przy okazji ich wspólnych działań z Adidas na Discordzie. Dlaczego ta platforma staje się tak atrakcyjna? Bo pozwala na komunikowanie się zarówno głosowo, jak i tekstowo, a dodatkowo jest bardziej intymna. Marka, która działa na Discordzie po prostu zaprasza swoich fanów do siebie. 

Oni z kolei mogą porozmawiać się z konkretnymi osobami – twarzami brandu czy influencerami. Przybiera to zatem charakter czegoś pomiędzy grupą na Facebooku, kanałem na TeamSpeaku czy czatem lub forum internetowym. A dodatkowo – marki lub influencerzy mogą w obrębie Discorda streamować dla swoich fanów, tworzyć ankiety, wspierać się botami czy po prostu z nimi rozmawiać. Przyglądaj się Discordowi, bo jest w tym spory potencjał i w 2022 r. będzie o nim jeszcze nieraz głośno.

Obserwuj Damiana na Linkedin -> klik

Nie zapomnij zajrzeć do Kuźni Treści -> klik

Metaverse, czyli patrzymy trochę dalej niż w 2022 rok

Facebook zmienił nazwę parasolową na Meta. Odnosi się ona do konceptu Metaverse, czyli współistnienia, tworzenia wielu wirtualnych światów oraz przechodzenia swobodnego z jednego do drugiego. Zdecydowanie nie jest to rzecz, która „zadzieje się” w 2022 roku, być może nawet nie w tej dekadzie… chociaż patrząc na to jak wiele firm (nie tylko Meta) czy funduszy angażuje się w rozbudowanie wirtualnej oraz rozszerzonej rzeczywistości, to nie zdziwię się jeśli już w najbliższych miesiącach zobaczymy pierwsze efekty ich pracy.

Czym jest metaverse odniosę się w osobnym wpisie, bo to temat rzeka. Najważniejsze jest to, że tak na dobrą sprawę nikt nie wie jak ma wyglądać. Każda firma, wizjoner ma inny obraz tego jak działać będą światy wirtualne. Pytanie też czy w metaversie będzie więcej rzeczywistości wirtualnej czy tej rozszerzonej. Obstawiam odpowiedź numer dwa. Dlaczego? Ponieważ jesteśmy ludźmi i dążymy do kontaktów w świecie rzeczywistym. Żadne rękawice czy hologramy nie zastąpią obecności drugiej osoby. Odnośnie hologramów – tutaj spodziewam się niedługo pierwszych urządzeń „domowego użytku” oraz smartfonów, które będą w stanie je tworzyć. Wyskakująca ze smartwatcha postać albo avatar może nas zaskoczyć szybciej niż myślimy.

W tym miejscu zapewne nasuwa Ci się słuszne pytanie: ale co to ma wspólnego z social media? Po pierwsze pozyskamy nowe sposoby i narzędzia do tworzenia oraz wykazania się kreatywnością (patrz wyżej, na tym wygrywa obecnie TikTok). Możliwość stworzenia własnego świata to będzie taka krzyżówka Simsów i Minecrafta. Każdy z nas będzie w stanie w kilka godzin stworzyć własne pomieszczenie, edytować go, polepszać, aby następnie… pochwalić się nim zapraszając do niego swoich znajomych. Po drugie jednym z kluczowych aspektów metaverse jest możliwość posiadania tej samej tożsamości we wszystkich światach – ten sam avatar i nick w Fortnite, LoLu, serwisach społecznościowych, randkowych, wirtualnych czatach itd. Jedna wielka grywalizacja polegająca na tym, aby zdobyć uznanie i jak najwyższą pozycję jednocześnie w jak największej liczbie światów.

Płatne social media

Jednym z wygranych pandemii niewątpliwie był również OnlyFans. Serwis ten w swoim DNA ma zakodowane dwie istotne rzeczy: content erotyczny/porno oraz płatne feedy twórców. Osoby, które zagłębiły się kiedyś w historię rozwoju internetu doskonale wiedzą, że jak coś zostało z sukcesem zaadaptowane przez branżę porno (z nowszych Snapchat oraz VR), to ma olbrzymią szansę przyjąć się również u przeciętnego „zjadacza wifi”. Od sierpnia 2019 do września 2021 ilość użytkowników OnlyFans wzrosła z 7 do 170 milionów. Od grudnia 2019 do września 2021 ilość twórców treści wzrosła ze 100 tys. do 1,5 miliona. Być może te liczby w porównaniu do Facebooka czy TikToka nie robią potężnego wrażenia, ale pokazują trend. Trend, na który zareagował już Zuckerberg, ale o tym za chwilę.

Z OnlyFans obecnie nie korzystają już tylko gwiazdy porno, alternatywne modelki czy seksworkerki. Połowa treści to „tradycyjny content” w postaci kursów fotografii, nauki golfa czy innych dyscyplin sportowych. Okazało się, że w USA nikt nie ma problemu zapłacić 5-10 dolarów za suba i dobry content. Przykładem są też podcastarzy, którzy w większości zamknęli swoje kanały za paywallem. OnlyFans pobiera procent od opłat, dzięki czemu jest wolny od reklam. Zwróćcie uwagę, że Youtube również dąży do modelu subskrypcyjnego. Za 24 złote miesięcznie możesz wyłączyć reklamy, których ostatnio jest coraz więcej przed każdym wideo.

Facebook oraz Instagram nie chcą pozostać w tyle! Ten pierwszy wprowadza płatne wydarzenia i pokoje w grupach. Drugi planuje wdrożenie rozwiązania niemal żywcem zdartego z OnlyFans. Pomyśl przez chwilę, że jesteś influencerem, który ma milion obserwujących na Instagramie. Regularnie tworzysz dla nich treści w formie postów oraz Instagram Stories. Jedyny zarobek to propozycje współprac od marek. Czasami dostaniesz 3 w jednym miesiącu, aby przez kolejne 3 miesiące nie dostać żadnej. I w tym czasie nie możesz przestać publikować treści, bo inaczej stracisz zasięgi i zainteresowanie. Tworzysz treści za darmo, nie masz przychodu. Wpadasz na pomysł, że zamykasz swój profil paywallem o wysokości 10 złotych miesięcznie. 0,5 procenta z Twoich obserwujących, czyli 5000 osób płaci Ci 10 zł. miesięcznie, co daje stały przychód w wysokości 50 tys. złotych. Całkiem fajnie jak na wrzucanie postów i storiesów 😉

Odwróćmy sytuację i pomyślmy jakie korzyści będziesz miał będąc płacącym subskrybentem influencera. Po pierwsze jakość tych treści będzie lepsza, ponieważ jesteś (jak każdy w sumie) wybredny i przestaniesz płacić jak tylko zacznie dziać się inaczej. Po drugie będziesz miał poczucie wyjątkowości. Nie będziesz już jednym z miliona, ale jednym z kilku tysięcy. Po trzecie poczucie sprawczości. Influencerzy zapewne dla większego zaangażowania oddadzą w Twoje ręce parę decyzji dotyczących ich życia. Czy w te wakacje poleci na Zanzibar czy do Toskanii? Kupi torebkę Hermesa czy LV? Oczywiście wszystko sponsorowane za przychody z subskrypcji. Po czwarte możliwość kontaktu i rozmowy. Znacząco zwiększy się Twoja szansa na to, że Twój idol odpowie na komentarz lub zaprosi Cię do relacji live.

Przeczytaj też: Instagram: strategia prowadzenia konta

Koniec Facebooka?

Wydaje się nieprawdopodobne? Niekoniecznie. Po pierwsze Meta i Mark otwarcie komunikują, że focus ich działań będzie dotyczył metaversu, a taki produkt jak Facebook nie będzie już zbytnio rozwijany. No bo po co? Co jeszcze można do niego dodać? Jeśli się uczciwie zastanowisz to niewiele. Fan page jako narzędzie marketingowe są coraz mniej skuteczne i potrzebne. Zaangażowanie przenosi się na grupy na Facebooku, na których markom i firmom bardzo ciężko jest się reklamować i budować społeczność. Druga kwestia to sygnalistka, która przez miesiące wynosiła materiały, wyniki badań, raporty i wiele innych rzeczy, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. W tych materiałach może gdzieś kryć się potężna bomba, która mocno wstrząśnie nie tylko Facebookiem, ale również całą Metą. Jeśli mam zgadywać będzie ona dotyczyła tego jak działa system reklamowy Facebooka.

W przeszłości Facebook już kilkukrotnie przyznawał się do błędów analitycznych po swojej stronie. Tak było w przypadku źle naliczanych zasięgów postów (zawyżone wyniki nawet o 20-30 proc.) czy błędach w zliczaniu statystyk wyświetleń wideo. Trzeba też pamiętać, że serwis oddaje olbrzymie pieniądze za reklamy wyświetlane przez… boty. Nie oszukujmy się – to właśnie dzięki reklamom zarabia Meta. Jeśli na ten aspekt działalności padnie cień podejrzenia, że coś tam nie gra jak powinno, to wtedy Mark może mieć wielkie problemy. Najpierw zaczną odchodzić reklamodawcy, pociągnie to za sobą spadek na giełdzie itd.

Musisz pamiętać, że pomimo rozbudowanych opcji targetowania, to ciągle Meta decyduje komu wyświetlą się Twoje reklamy. Ty możesz dać na to filtr w postaci demografii, zainteresowań czy specyficznych zachowań. Potem to wszystko trafia do przysłowiowej czarnej skrzynki, o której nic nie wiesz. Czy jest ustawiona pod zwiększenie przychodów Mety, czy może pod cele firmy emitującej reklamy? Preferowane są konta użytkowników, które zareagują na reklamę czy dokonają zakupu na stronie? Czy powinniśmy tak bezgranicznie ufać temu systemowi powierzając mu swoje pieniądze? Niedługo możemy poznać odpowiedź na to pytanie…

Zresztą TikTok ma podobny problem z ilością wyświetleń pod postami. Rośnie grupa osób, która zaczyna się zastanawiać jak to możliwe, że konta z kilkuset obserwującymi mają wyświetlenia na poziomie kilkudziesięciu czy nawet kilkuset tysięcy przy jednym wideo. Ale to temat na osobny wpis…

Co jeszcze nas czeka w 2022 roku w social media?

Zdecydowanie będziemy dbać o higienę korzystania z internetu i mediów społecznościowych. Będziemy rozmawiać ze swoimi pociechami na temat treści, które pojawiają się na Instagramie, TikToku czy innych serwisach społecznościowych. Powoli uczymy się też rozpoznawać fake newsy oraz manipulacje, aczkolwiek przed nami jeszcze długa droga. Serwisy VOD dalej będą rosły w siłę. Bardzo prawdopodobne, że chętnie zaczniemy spoglądać na inne, bardziej niszowe serwisy społecznościowe.

Ogólnie jestem bardzo ciekawy wydarzeń w 2022 roku. Gdzieś w kościach czuję, że możemy być świadkiem ważnego wydarzenia, przełomu jeśli chodzi o social media.

Jakie trendy Twoim zdaniem będą najbardziej widoczne? Które najmocniej wpłyną na nasz sposób korzystania z mediów społecznościowych?

Edit 08.2022: Instagram zamierza upodobnić się do TikToka. Kliknij i dowiedz się więcej.

Na koniec bonus, czyli moja rozmowa z Damianem, któremu zawdzięczamy opisanie trendu dotyczącego Discord.

O autorze

Pracę z mediami społecznościowymi rozpocząłem w 2010 roku w agencji Ogilvy Interactive. Kolejne doświadczenie zdobywałem jako dyr. ds. mediów internetowych w magazynie branżowym Brief oraz product manager w Grupie Onet-RAS oraz social media manager w Edipresse Polska.  Czytaj więcej >

POLULARNE WPISY

Zobacz również na moje szkolenia

DODAJ KOMENTARZ