„Social Dilemma” mówiąc w dużym skrócie jest dokumentem, który wyjaśnia sposób w jaki działają algorytmy wyświetlania treści na takich serwisach jak Facebook, Twitter czy TikTok. Dodatkowo pokazane są konsekwencje ich działania nie tylko na pojedynczych użytkownikach, ale też na całych społecznościach. Będąc szczerym to nic w tym dokumencie mnie nie zaskoczyło. Jednak należy pamiętać, że Netflix nie tworzy tego typu produkcji do wąskich grup odbiorców takich jak na przykład branża marketingowa czy reklamowa. Zresztą „Social Dilemma” wydaje się być udaną produkcją (średnia ocen na IMDb to 7,7/10), a przez niektórych został nawet określony jako najważniejszy dokument tego roku. Czy słusznie?
Swoją drogą powinienem podziękować Netflixowi za tę produkcję. Jej premiera zbiegła się z ukazaniem mojej pierwszej książki na temat mediów społecznościowych, czyli „Zrozumieć social media„, w której poruszam większość wątków obecnych w „Social Dilemma”. Ucieszyło mnie też parę stwierdzeń, które powtarzam jak mantra na szkoleniach i zajęciach na wyższych uczelniach od kilku lat. Chociażby to, że nasze mózgi, w przeciwieństwie do technologii nie rozwijają się. To prowadzi do wielu niebezpiecznych sytuacji takich jak powiększenie się dystansu między psychologicznym „ja idealnym”, a „ja rzeczywistym”. Kolejną konsekwencją jest zmiana sposobu przyswajania i przetwarzania informacji (głównie chodzi o ich ilość).
Dlaczego „Social Dilemma” to dobra produkcja?
Na uwagę zasługuje fakt, że narracja jest prowadzona na trzech torach. Pierwszy to wypowiedzi specjalistów, w tym byłych pracowników największych serwisów społecznościowych. Poznajemy ich punkt widzenia, doświadczenie i opinie na temat sposobu w jaki obecnie działają media społecznościowe. Jeśli mam być szczery to większości z nich nie jestem w stanie do końca zaufać. Mam wrażenie, że ujawniają 1 procent tego co wiedzą. Robią to ponieważ nie chcą zostać pozwani przez swoich byłych pracodawców. Producent „Social Dilemma” raczy nas przy okazji kilkoma mocnymi cytatami znanych ludzi takimi jak „Każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nierozróżnialna od magii.” autorstwa Arthura C. Clarke’a.
Na drugim torze mamy krótką historię rodziny z trójka dzieci, z których dwójka jest mocno uzależniona od serwisów społecznościowych oraz nie może rozstać się ze swoimi telefonami. Temu tematowi poświęciłem również osobny rozdział w „Zrozumieć social media„.
Trzeci tor historii stanowi historia pokoju, w którym widzimy awatar jednego z dzieci wyżej wymienionej rodziny i 3 klony tej samej osoby, które obrazują sztuczną inteligencję decydującą jakie treści otrzyma użytkownik, kiedy i w jakiej kolejności. Zadaniem klonów (odgrywa je Vincent Kartheiser znany między innymi z „Mad Mena”) jest zatrzymanie użytkownika jak najdłużej ze smartfonem i sprzedanie jego uwagi po jak największej cenie na aukcji reklamowej.
I znowu spotkała mnie dzika satysfakcja ponieważ bardzo mocno jest wyeksponowany aspekt tego ile czasu poświęca użytkownik na jednym poście. Przypominam Ci, że na Facebooku poświęcamy średnio 1,8 sekundy na post na mobile i 2,5 sekundy na desktopie. O tym, że ten wskaźnik jest równie ważny co polubienia oraz komentarze również od wielu powtarzam podczas szkoleń z przygotowania contentu w social media.
Zabieg opowiedzenia tej historii w ten sposób sprawia, że całość ogląda się całkiem przyjemnie. Zresztą producent Jeff Orlowski od początku uważał, że dokument z samymi gadającymi głowami to bardzo nisko zawieszona poprzeczka i chciał zrobić coś ekstra. Niewątpliwie mu się to udało.
I na tym według mnie kończą się plusy tej produkcji. Nie sądzę, aby znacząco przyczyniła się do ograniczenia czasu, który przeznaczamy na serwisy społecznościowe. Zwłaszcza, że pokolenie z uważa, że… problem uzależnienia od social media ich nie dotyczy! Ba! Są święcie przekonani, że gdyby chcieli to mogliby zrezygnować z korzystania z Facebooka, Instagrama czy TikToka.
Dlaczego „Social Dilemma” to zła produkcja?
To co najbardziej boli to fakt, że skupiono się wyłącznie na negatywnym wpływie serwisów społecznościowych przedstawiając je jako źródło wszelkiego zła na świecie. Oczywiście jest to bardzo jednostronna narracja, na którą ja się wewnętrznie nie godzę. Jest to o wiele bardziej złożony temat, który ma więcej odcieni szarości niż cała saga o twarzach Greya. Rozwiązaniem nie jest rezygnacja z serwisów społecznościowych, ale umiejętne z nich korzystanie. Jeśli ten temat Cię interesuje to zachęcam do… lektury mojej książki 😛
Dokumenty na Netflixie są bardzo stronnicze. Wystarczy odrobina krytycznego myślenia (tego mam w sobie duże pokłady) oraz umiejętność kojarzenia faktów, aby to dostrzec. Dokument o branży beauty atakuje Chiny jako producenta podróbek kosmetyków znanych marek. Po obejrzeniu materiału o fast foodach łapiesz się na myśli, że wcale nie są takie złe jak to się wydaje. Dokumenty Netflixa są robione pod hipotezy i w celu szerzenia propagandy proamerykańskiej. W „Social Dilemma” nacisk został położony na Facebooka. To właśnie ten serwis „przysłużył” się, że wybory wygrał Donald Trump. I nagle, na niecałe dwa miesiące przed kolejnymi wyborami, pojawia się dokument, który chce przekonać jaki ten Facebook jest zły i jakie to straszne narzędzie do manipulacji. Przypadek?
Wiele w dokumencie mówi się o algorytmach, które dobierają treści pod nasze upodobania. Dziwne, że ani razu nie pada w tym kontekście… Netflix, który sam wykorzystuje AI czy testy A/B na swoich użytkownikach aby nie tylko podpowiadać treści, ale również je tworzyć! Przyganiał kocioł garnkowi… Nienawidzę hipokryzji, a „Social Dilemma” jest niczym erupcja wulkanu pod tym względem. Poza tym NIE oberwało się jeszcze jednej marce – Amazonowi – i ciężko mi uwierzyć, że jest to zwykłe niedopatrzenie.
Mimo wszystko warto poświęcić te półtorej godziny na obejrzenie „Social Dilemma”. Warto też polecić ten dokument osobom, które nie siedzą w branży i nie znają tematu od podszewki. Nie jestem przekonany, że ten dokument zmieni świat, ale nie zaszkodzi spróbować. Zdecydowanie wielu osobom dostarczy nowych informacji na temat social media.
A po obejrzeniu klikasz w poniższy link i w ramach uzupełnienia wiedzy zamawiasz moją książkę „Zrozumieć social media„, gdzie nie silę się na poprawność polityczną, nie piszę pod hipotezy tylko rzetelnie omawiam wpływ serwisów społecznościowych.