Agencje reklamowe nie reklamują się, tłumacząc się ciężkimi czasami. Te specjalizujące się w social media łapią każdy budżet, który wpadnie i wykorzystują naiwność oraz niewiedzę klientów. Poza nielicznymi wyjątkami tak wygląda obraz polskiego rynku agencji reklamowych.
Agencje reklamowe nie reklamują się
Podobnie jak szewc bez butów chodzi, tak samo agencje reklamowe nie wiedzą/nie potrafią same się zareklamować. Rekomendują swoim klientom kreacje, media, strategie za kotyliony kosmodolców… a co robią same? Na media nie mają pieniędzy. Przecież jest kryzys, zakup jakiejkolwiek reklamy w prasie branżowej czy na portalu to jak bryła węgla, którą trzeba przełknąć bez popicia. Liczą na osobę „tweetującego CEO”, wygranie nagród branżowych, darmowe publikacje i swój dział sprzedaży. Kiedyś ktoś mądry powiedział, że z kryzysu obronną ręką wychodzą ci, którzy wydadzą więcej na… reklamę.
O ile jeszcze agencje 360 potrafią sypnąć groszem i zrobić coś niestandardowego (np. whaternet.pl od GoldenSubmarine), o tyle agencje social media mają do dyspozycji jako medium promocji wyłącznie swój fan page. Jak się okazuje nawet to potrafią spieprzyć…
Lepiej jest wejść komuś w drogę, niż w dupę.
Zastosuję się do tego hasła. A co! W końcu zamieściła je na swoim fan page’u agencja Get More Social, która od wielu miesięcy jest w czołówce raportów Sotrendera w kategorii „agencje”.
Uwaga – wchodzę w drogę!
A więc… zacznijmy od czegoś prostego, czyli analizy sytuacji agencji reklamowych. Ich klientami jest bardzo wąski target – może parę tysięcy osób w Polsce, jeśli policzymy firmy, które mają w miesiącu do wydania więcej niż kilkaset złotych. Jest to bardzo wymagająca grupa docelowa. Bardzo uważnie przyglądają się relacji jakości usług do ceny. Mają również o wiele szerszy „asortyment”. Kupując samochód wybieramy jedną markę spośród dziesięciu. Agencji reklamowych mamy dziesiątki…
Jak w takiej sytuacji rozsądny marketingowiec wykorzystałby fan page na Facebooku? Zapewne skorzystałby z performance marketingu, który na serwisie działa wybornie (targetowane Facebook Ads). Dodatkowo wykorzystałby go jako źródło ruchu na stronę, która jest (albo przynajmniej powinna być) głównym centrum naszej komunikacji z klientami – zwłaszcza b2b.
Zamiast tego mamy wpis o dupie:
A teraz wchodzę w skórę klienta i dzielę się z Wami moimi przemyśleniami na temat tego content marketingowego dzieła:
– skoro u siebie na fan page’u firmowym wrzucają takie rzeczy, to co za shit ląduje u ich klientów?
– skoro płacę agencji miesięczne fee to oczekuję właśnie wchodzenia mi w dupę, a nie w drogę. Od tego są.
– sporo lol contentu… :/
– o masz! w wyszukiwarce Google ich fan page jest wyżej niż strona WWW
Sam też kiedyś taką komunikację prowadziłem tylko po to, aby wbić się do raportu Sotrendera – jednak jest to fatalne działanie jeśli chodzi o skuteczność (inna sprawa, że nie miałem możliwości realizacji innych).
Dobra, ale zejdźmy już z Get More Social, bo bym o nich nie wspomniał gdyby jako jedyni bez butów chodzili. Najgorsze jest jednak to, że na taki lol content, pierwsze miejsce w rankingu Sotrendera i ponad 50 tys. fanów ciągle nabierają się klienci. Dla nich ważne są liczby, im więcej tym lepiej. Za te liczby są skłonni sypnąć banknotami i agencje w to wchodzą (sic!). Wchodzą w dupę, bo wejście w drogę oznaczałoby stratę zarobków…
Jednak klienci z czasem zmądrzeją, uwierzą w jakościową komunikację. Co wtedy się stanie z agencjami?
Stay sick, stay social!
Artur Roguski