Media społecznościowe w 2016 roku nie zwolniły tempa rozwoju z poprzednich lat. Jestem skłonny nawet stwierdzić, że jeszcze bardziej ten rozwój uległ przyśpieszeniu dzięki nowym technologiom. Przykładem są transmisje live. Warto wspomnieć też o wirusowym rozprzestrzenianiu się nieprawdziwych informacji, Snapchacie, Twitterze, upadku Vine’a oraz Pokemon Go.
Oto najważniejsze wydarzenia w social media w 2016 roku:
Era fake news. Prawda i fałsz w social media
Ten problem jest znany już od kilku lat. Jednak z prawdziwą siłą uderzył w światowe media podczas kampanii i wyborów prezydenckich w USA. Kilka „cwanych” osób zauważyło olbrzymi trend w wyszukiwarce Google na frazy związane z Donaldem Trumpem. Więc zaczęli na własnych stronach zbierać wszystkie informacje związane z nowym prezydentem USA. Dzięki temu zarabiali z zamieszczanych reklam. Jednak było im mało, więc sami tworzyli kolejne treści. Chociaż bardziej adekwatnym określeniem będzie „wymyślali”. Dzięki temu nie tylko zwiększali przychody (więcej wejść z Google’a), ale otrzymali także olbrzymi zastrzyk w postaci ruchu z mediów społecznościowych. Ich użytkownicy chętnie udostępniali zarówno prawdziwe, jak i wymyślone treści na temat Donalda Trumpa.
Co to jest fake news? Co to jest post-truth? Są to dwa pojęcia, które mocno zyskały w drugim półroczu 2016 roku. Fake news nie trzeba tłumaczyć. Post-truth natomiast to „pojęcie odnoszące się do sytuacji, w której fakty są mniej ważne w kształtowaniu opinii publicznej niż odwoływanie się do emocji i osobistych przekonań”.
Jakie przykłady fake news mieliśmy w tym roku? Porno w amerykańskiej kablówce (przeczytaj więcej na WirtualneMedia.pl), bojówki KOD w Sejmie (nabrał się serwis wPolityce) czy czarnoskórzy gwałciciele krokodyla (tutaj popłynął Polsat). A to tylko nieliczne przykłady.
Więcej na temat fake news przeczytacie na blogu WetheCrowd.pl << kliknij.
Relacje live
Niesamowity wzrost transmisji live zawdzięczamy rozwojowi technologii. Tak na dobrą sprawę, aby relacjonować coś na żywo potrzebny jest telefon z internetem. Bardziej profesjonalne transmisje wymagają zakupu mikrofonu, kamerki internetowej i ściągnięcia oraz poznania odpowiedniego programu (Open Broadcaster Studio). Na stronie facebook.com/live z każdym dniem przybywa nowych kropek świadczących o osobach prowadzących transmisje na żywo. Dzięki nim oglądałem relacje z zamachu stanu w Turcji czy ataku szaleńca w McDonaldzie w Niemczech.
Kiedy już myślałem, że 100 tys. osób oglądających na żywo na Facebooku to sukces, to wtedy pewien Polak wykręcił ponad 2 razy tyle transmitując nielegalnie galę KSW. Jak się potem okazało, ta sprawa pokazała kolejny problem – przestrzeganie praw autorskich w relacjach na żywo. Nie jest problemem strumień z telewizora czy monitora przenieść na Facebookowy newsfeed. I nie mówię tu o trzymaniu telefonu w ręce i prowadzeniu transmisji jak to miało miejsce w przypadku KSW. Mówię o kradzionych transmisjach dobrej jakości! Co więcej osoba transmitująca może po relacji zdecydować się nie publikować na swoim profilu czy fan page’u przeprowadzonej transmisji.
Więcej na temat transmisji live na Facebooku >>> Kliknij
Chwila dla Snapchata
Wszyscy w pierwszej połowie 2016 roku zachwycali się tą aplikacją, która tak na dobrą sprawą nie jest serwisem społecznościowym, a komunikatorem (chociaż według szerokiej, akademickiej definicji komunikatory też należy zaliczyć do mediów społecznościowych).
Użytkownicy chętnie przesyłali sobie zdjęcia i obrazki, które po obejrzeniu znikały (idealne dla sex textingu). Sporą popularnością też cieszyła się funkcja „stories”, czyli historie, które znikały po 24 godzinach od publikacji. Wiele marek, pomimo posiadania silnej pozycji w innych kanałach social media, zdecydowało się też budować społeczność na Snapchacie. I to był błąd.
Mark Zuckerberg powoli uśmierca Snapchata. Jak? Przez dodanie podobnej funkcji w swoich produktach (Instagram i Facebook Messenger). Nawet Twitter to zrobił. Niby liczba użytkowników „duszka” nie zmalała, ale zdecydowanie ograniczy to dynamikę ich pojawiania się w następnych miesiącach.
Snapchat obecnie ma 301 mln. użytkowników miesięcznie (dane za listopad 2016), a to znaczy, że ma 200 mln. straty do Instagrama i około 700 mln. do Messengera oraz WhatsAppa. Moim zdaniem aplikacja nie zdążyła osiągnąć odpowiedniej skali, aby zagrozić produktom z Menlo Park. Nie wróżę jej zatem sukcesu w 2017.
Twitter odcina kończynę, żeby przeżyć
Tą kończyną jest oczywiście Vine. Śmierć tego serwisu wielu przyjęło z wielkim smutkiem, ale powiedzmy sobie szczerze – naszego życia to nie zubożyło. Szybko powstałą pustkę wypełniły inne aplikacje i serwisy.
Sam Twitter ma olbrzymie problemy. Periscope, czyli aplikacja do relacji live, jest wypychana na boczny tor przez Facebook Live. Dodatkowo TT musi sobie radzić (a na ranie nie radzi sobie wcale) z narastającym problemem nienawiści w sieci. Brak dobrze działającego systemu weryfikacji oraz raportowania treści przez samych użytkowników odbija im się czkawką.
Jednak odcięcie kończyny nie pomogło – wszystkie podmioty zainteresowane kupnem „niebieskiego ptaszka” już się wycofały…
Pokemony zawładnęły światem
Nigdy w historii nie byliśmy świadkami tak mocnego wejścia na rynek jednej aplikacji jak w przypadku Pokemon Go. Sama gra zwiększyła też zaangażowanie użytkowników w mediach społecznościowych – na świecie powstały dziesiątki tysięcy grup oraz fan page’y na Facebooku na temat gry oraz masa filmów na Youtube.
To, że obecnie liczba graczy spada jest naturalną rzeczą wynikającą z kilku powodów. Po pierwsze naturalnym cyklem życia niemal każdej gry. Po drugie zimą w Europie i w USA (ręce i stopy marzną od łapania pokemonów!). Jednak aplikacja i całe uniwersum Pokemon jest tak olbrzymie, że na wiosnę możemy zaobserwować kolejną falę graczy. Chociażby z powodu dodania pokemonów drugiej generacji.
Recenzja Pokemon GO po miesiącu grania >>> kliknij
::
A jakie dla Ciebie wydarzenia były najważniejsze w branży social media w 2016 roku?
Napisz w komentarzu!