Śmiertelna pogoń za zasięgiem

Illustration of an isolated skull icon

Dzięki internetowi każdy może mieć swoje 5 minut sławy. Nakręcenie filmu, który obejrzy kilka tysięcy osób nie jest problemem. Problemem jest to, że żeby zaistnieć trzeba mieć przynajmniej kilka milionów odbiorców. Wojna na zasięgi zapewne skończy się tragicznie…


Poprzeczkę wysoko zawiesił Sylwester Wardęga – 100 milionów wyświetleń. Prawdopodobnie jemu samemu będzie ciężko przez długi czas znowu osiągnąć taki wynik. Dlaczego? Mechanizm jest prosty i znany od lat – każde kolejne działanie musi być mocniejsze. Mówiąc kolokwialnie: „trzeba przypierdolić mocniej”. Jeśli wdrapiesz się na 5 piętro i uzyskasz 100 tys. odsłon na Youtube, to potem musisz wejść na 10 piętro, aby przynajmniej zbliżyć się do tego wyniku. Kolejną próbą będzie wejście na 20 piętro – bez zabezpieczenia. Bo przecież trzeba mocniej, szybciej, bardziej hardcorowo. Tylko, że siły w rękach i wyobraźni może nam starczyć na 15 pięter i wtedy mamy zakładane miliony odbiorców. Szkoda tylko, że będzie to nasz ostatni film jaki trafi do sieci…

Nowe pokolenie, te urodzone po 2000 roku, będzie inne. Nie będzie znało słów „praca” i „cierpliwość”. Nie będzie czekać i budować swojego zasięgu organicznie, krok po kroku. Zrobią wszystko, żeby na samym początku mieć miliony. Wyznacznikiem dla nich jest wspomniany już Wardęga, czy Maciek ze swoim kanałem „Z Dupy” – oni osiągnęli sukces bardzo szybko. Większość osób z nowego pokolenia nie dopuszcza do siebie informacji, że Maciek zanim rok temu zaczął rozkręcać swój format na Youtubie, pracował kilkanaście lat z kamerą dla dużych wydawców.
Każdy będzie chciał wskoczyć na najwyższą falę i wybić się na niej. Niestety, to młode pokolenie nie ma wyobraźni, którą nabywa się z wiekiem. Chętnie łamie wszelkie granice. Prowadzi to do takich pomysłów jak poniższy post:

 

Czy warto ryzykować życie nawet dla kilku milionów odsłon? Dla paru dni bycia „na topie”?

Mam prośbę do vlogerów – pamiętajcie o swoich odbiorcach, zwłaszcza tych najmłodszych. Wbijajcie im do głów, że nie ma dróg na skróty, że są granice, których nie należy przekraczać. Boję się, co by się stało, gdyby pociąg był zepsuty i jakaś jego część zwisała luźno pod podwoziem…

 

::

O autorze

Pracę z mediami społecznościowymi rozpocząłem w 2010 roku w agencji Ogilvy Interactive. Kolejne doświadczenie zdobywałem jako dyr. ds. mediów internetowych w magazynie branżowym Brief oraz product manager w Grupie Onet-RAS oraz social media manager w Edipresse Polska.  Czytaj więcej >

POLULARNE WPISY

Zobacz również na moje szkolenia

DODAJ KOMENTARZ