Coraz więcej osób oswaja się z myślą, że Facebook będzie wiodącym portalem społecznościowym jeszcze przez kilka następnych lat. Nawet mimo ciągle nowych badań pokazujących, że portal Marka coraz bardziej męczy użytkowników. Szturm przeprowadził G+ oraz Pinterest. O ile ten drugi znalazł dla siebie miejsce na scenie obok Facebooka, Twiitera czy LinkedIn to Google poległo tuż po starcie.
I nagle jakiś jasny punkt pojawił się na niebie i niczym mityczny Feniks powrócił na Ziemię zając „Swoje nowe miejsce”…
Prawdę mówiąc nie spodziewałem się takiego powrotu. Zwłaszcza tak obiecującego! Nie spotkałem się również jeszcze z negatywną opinią na temat promocyjnego filmu nowego Myspace’a. Większość kiwa z uznaniem głowami, wyraża swoje zainteresowanie i chęć sprawdzenia nowej platformy społecznościowej.
Jakie są mocne strony nowego Myspace’a? Po pierwsze design. Jest nowoczesny, przejrzysty, kolorowy. Wygląda jak hybryda Tumblra z Pinterestem. No i te „cover photo” wielkie na cały ekran! Facebook przy tym wygląda jak strona www z połowy lat 90tych.
Druga mocna strona to możliwość logowania się (rejestrowania) przez Facebook (a jak!), Twittera i starego Myspace. Można pomyśleć, że w ten sposób Myspace od razu pokazuje, iż jest mniejszy od tych platform. Nic bardziej mylnego! Pinterest na przykład dzięki Facebook Connect zyskał miliony użytkowników. Szczególnie logowanie przez Twittera powinno być strzałem w dziesiątkę.
Trzecią rzeczą, która da dużego kopa nowemu Myspace’owi jest jeden z jego współudziałowców, czyli Justin Timberlake. Niedawno pisałem, że Twitter swoją popularność zawdzięcza celebrytom. W wypadku Myspace’a mamy do czynienia z jawnym promowaniem serwisu przez jednego z największych celebrytów w USA. W końcu jest udziałowcem…
Nie ma to jak znajomości. W każdej branży. A Timberlake ma znajomych, którzy podobnie jak on sam są celebrytami z milionami fanów na Facebooku i followersów na Twitterze (jego ćwierkanie śledzi ponad 13 milionów osób). Przy założeniu, że razem z nim na Myspace profile założy kilku piosenkarzy, aktorów czy zespołów możemy spodziewać się bardzo udanego debiutu naszego Feniksa.
Mam tylko dwie wątpliwości: jedną globalną, drugą lokalną. Ta globalna dotyczy wersji mobilnej serwisu. Niby przeglądanie newsfeeda, profili jest w poziomie, czyli idealnie dla tabletów, ale jak będzie wyglądała aplikacja na telefony? Czy utrzyma swoją atrakcyjność wizualną? Druga wątpliwość, ta lokalna, dotyczy popularności nowego Myspace’a nad Wisłą. Czy podzieli los napędzanego przez celebrytów Twittera i nie zyska fanów u nas w kraju. A może wręcz przeciwnie polscy ludzie showbiznesu podchwycą nowe medium. Również tego jestem ogromnie ciekawy.
Oczywiście czekam z niecierpliwością na mail aktywujący moje konto na nowej-starej platformie społecznościowej. Jak najszybciej chce zweryfikować czy rzeczy pokazane na promocyjnym filmie będą równie ładnie i sprawnie działały w praktyce.
Kolejną rzeczą, której oczekuje to odpowiedź Facebooka na, jakby nie patrzeć, nowego konkurenta. Tą odpowiedzią powinna być moim zdaniem radykalna zmiana layoutu graficznego portalu oraz danie większej możliwości modyfikacji swoich profili przez użytkowników. Jednak czy przy tak naszpikowanej funkcjami platformie z ponad 900 milionami użytkowników jest to w ogóle możliwe?
Nad modelem biznesowym Myspace’a na tą chwilę się nie zastanawiam. Oczywiste jest, że serwis będzie musiał na siebie zarabiać, ale jak? Jak obstawiam, że jednym ze źródeł dochodów będzie sprzedaż piosenek.