Viral to bardzo modne pojęcie w branży marketingowej, reklamowej i mediowej. Jest złotym Graalem niemal każdego pracownika agencji reklamowej czy brand managera. Jak zatem stworzyć viralową treść? Idealny viral powinien być dobrze nagranym wideo nawiązującym do bieżących wydarzeń, które niosą za sobą olbrzymi ładunek emocjonalny.
Oczywiście „idealny viral” to rzadkość, biały kruk czy wręcz Yeti. Jednak bardzo często wystarczy, aby dana treść spełniała 3 z 4 poniższych warunków, aby można było ją zakwalifikować jako viralową.
Z premedytacją nie cytuję żadnej podręcznikowej definicji – są ich dziesiątki i każda z nich ma w sobie sporo prawdy. Jednak w branży ważniejsze od znajomości definicji jest „czucie” tego czym jest wiral.
Na czasie, odwołanie do bieżących wydarzeń
Jest to chyba najważniejszy element viralowej treści. Bardzo często virale pokazują znany wszystkim temat, zagadnienie w zupełnie nowy sposób, zaskakujący dla odbiorców. Przykładem tego była kreacja polskich piłkarzy przed Euro2016, przerobionych na lata siedemdziesiąte, czyli z czasów największych sukcesów Orłów Górskiego. Taka treść zdecydowanie wybiła się ponad dziesiątki wywiadów, analiz i ocen ekspertów, które można było znaleźć każdym medium.
Źródło: kobieta.gazeta.pl |
Odpowiedni format
Viralem może być zarówno status tekstowy, jak i grafika, link czy wideo. Jednak to właśnie wideo jest najbardziej przyjaznym formatem dla treści wirusowych. Po pierwsze jest o wiele bardziej bogatsze w informacje (obraz + dźwięk), przez co wywołuje więcej emocji. Po drugie jest mocniej „promowane” przez Facebooka w newsfeedach użytkowników, a jak wiadomo obecnie każdy viral potrzebuje Facebooka i wcześniej lub później, ale na niego trafi.
Jakość wykonania
Dobrze wiemy, że viralem może się stać rozmyte zdjęcie Yeti lub niewyraźny film nakręcony komórką. Jednak największą moc mają superprodukcje takie jak House of Cards czy Gra o Tron. Tak! To też są virale. Wystarczy, że spojrzycie na socialowe tablice swoich znajomych po finale ostatniego sezonu produkcji HBO – wszędzie pełno smoków, jasnowłosych, samozwańczych królowych i otagowań na Facebooku.
Maksymalny ładunek emocjonalny
Viralem nie stanie się rzecz, która jest nudna. Nuda to brak emocji. I nie do końca liczy się rodzaj emocji. Nie ważne czy treść zaskakuje, szokuje lub jest przepełnione miłością. Ważne żeby tej emocji było dużo, „pod kurek”.
I tutaj ważna uwaga jeśli chodzi o marki, które chcą tworzyć virale. Powinny skupić się właśnie na tym elemencie. Dlaczego? Ponieważ emocje pomagają w zapamiętywaniu informacji takich jak brand, logo czy oferta. Świetnym przykładem jest reklama świąteczna Allegro.
A teraz bonus: wzór na siłę viralu.
Załóżmy, że każdy z 4 wyżej wymienionych elementów idealnego virala może przyjąć wartość od 1 do 3.
Wzór na siłę viralu wygląda następująco:
Format x odwołanie do bieżących wydarzeń x jakość x emocje
Dla powyższej reklamy Allegro przyjmijmy następujące wartości:
Format: mamy do czynienia z wideo, więc 3
Odwołanie do bieżących wydarzeń: materiał wypuszczony przed świętami, więc również 3
Jakość: świetnie nakręcone i zrealizowane, więc również 3
Emocje: wciągająca fabuła, jesteśmy ciekawi jak się zakończy, a kończy się mega pozytywnym i wzruszającym akcentem, czyli też 3
Czyli mamy maksymalny wynik: 3x3x3x3=81
Jest to dosyć mocno naciągane, więc traktujcie to z przymrużeniem oka.
::
A jaką definicję viralowej treści Wy przyjmujecie? Jak zawsze zachęcam do dyskusji w komentarzach.
Przykład branżowej grafiki, której udało się zebrać sporo viralowego zasięgu 😉