Bullshit w internecie, czyli jesteś tym co czytasz.

typewriter_top_view_061504

Jakość treści zamieszczanych w internecie spada. Są one mniej wymagające – zarówno dla czytelnika, jak i dla piszącego. Chcemy wiedzieć więcej, ale mniej dogłębnie. Wymieniamy się między sobą informacjami, ale jednocześnie coraz rzadziej je analizujemy i łączymy w całość, szukając pomiędzy nimi istotnych zależności. Przez to zaniedbujemy swój mózg i stajemy się po prostu głupsi. Dlaczego ten proces postępuje? Jak będzie wyglądała przyszłość?

Na wstępnie chciałbym zaznaczyć, że jakość treści w mediach oraz ich selektywność to bardzo obszerny temat. Dlatego też w tym momencie chciałbym się skupić na treściach zamieszczanych wyłącznie w internecie.

Każdy pisać może, trochę lepiej lub…

Pierwszym powodem obniżania jakości treści jest rozwój popularnego Web 2.0. Obecnie każdy może pisać. Nie ma praktycznie żadnego progu wejścia do tego, aby tworzyć własne treści. Sprzyja temu szybki rozwój mediów społecznościowych. To, że każdy z nas skończył liceum, gdzie napisał kilka wypracowań, nie uprawnia nas do zarzucania internetu swoimi „tworami”. Każdy z nas może biegać, choć nie każdy umie biegać i wie jak to robić prawidłowo. Zrobimy też przygotować obiad z użyciem przepisu i składników, ale nie będzie on smakował tak samo, jak ten przygotowany przez zawodowego kucharza. Podobnie sytuacja wygląda z pisaniem.
Nie sposób się kłócić ze stwierdzeniem, że to co czytamy wpływa na to jak piszemy. Na własnej skórze się o tym przekonuje. W sytuacji, gdy większość treści, które czytamy, są treściami napisanymi przez osoby podobne do nas, to nie ma szans na to, abyśmy się rozwijali. Więcej na ten temat możecie przeczytać we wcześniejszym wpisie – Blogerzy a reszta świata

Jak zawsze chodzi o pieniądze

Modele biznesowe, które się rozwinęły w internecie również mają olbrzymi wpływ na jakość treści. Wydawcy (portale, blogi) chcą jak najwięcej zarobić. Reklamodawcy dążą do tego, aby – za jak najmniejszą kwotę – ich reklamy zostały dostrzeżone przez jak największą liczbę klientów. Sieci afiliacyjne płacą wyłącznie za kliknięcia. Rzekomy kryzys jest wymówką dla mniejszych wydatków na reklamę. Wszystko to powoduje, że rozwija się pageview journalism, czyli pisanie mające na celu zwiększenie liczby wyświetleń danej strony, portalu lub serwisu. Szczególnie widoczne jest to na czołowych serwisach takich jak onet.pl, gazeta.pl, wp.pl czy interia.pl. Warto też zaznaczyć, że wysokie wyniki odwiedzin zawdzięczają w dużej mierze usłudze poczty elektronicznej a nie wartościowym treściom.
Wydawcy wyrzekają się swojej misji edukowania społeczeństwa, kreowania poglądów. Aby utrzymać rentowność serwują to co internauci chcą, czyli łatwą w przyswojeniu papkę, zlepek przypadkowych informacji.

System edukacji nie pomaga

Również edukacja w szkołach, na wszystkich szczeblach, nie sprzyja poprawie sytuacji. Nie wiem, prawdę mówiąc, jak wygląda obecnie program, liczba i rodzaj zajęć, ale czuję, że nie za wiele się zmienił w tym zakresie od momentu gdy skończyłem liceum. Było to 10 długich lat temu. W tym czasie świat zmienił się w olbrzymim stopniu poprzez rozwój internetu. Obecni nastolatkowie żyją inaczej, są już twórcami treści. Co ważniejsze oni te treści chcą tworzyć! Czy ktoś z Was słyszał o przedmiotach, które uczą tego jak poruszać się w internecie? Jak szukać treści? Jak je przygotowywać? Jak dbać o swój wizerunek i prywatność w internecie? Zapewne nie więc, „karny k…” dla Ministerstwa Edukacji należy się zasłużenie.

Jaką widzę przyszłość treści w internecie?

Będzie postępował podział na treści wyjątkowo dobre, wartościowe i te płytkie, zapychające mózg bullshitem. Oczywiście odbiorców tych pierwszych będzie zdecydowanie mniej. Niestety, nie ma szans pokonać i zmienić modelów biznesowych i poprawić procesu edukacji w krótkim czasie. Zawód dziennikarza stanie się elitarnym, a osoby z umiejętnością nie tylko pisania, ale również przekazywania informacji w zrozumiały sposób nie będą miały problemu z zatrudnieniem. Przetrwa tylko kilka tytułów prasowych, zarówno tych specjalistycznych jak i tabloidów. Nie jest niczym odkrywczym, że to przetrwanie zależeć będzie od tego jak uda im się przenieść treści z papieru na ekrany monitorów (tych dużych i małych). Tytułom specjalistycznym, serwującym dobrą i pogłębioną treść powinno się udać zmodyfikować model biznesowy poprzez wprowadzenie płatnych treści.

Jak w nowej rzeczywistości odnajdą się blogerzy?

Zaczną w większości przegrywać z dużymi tytułami. Część blogów zamieni się w serwisy skupiające kilku piszących. Wielu blogerów dołączy na stałe do zespołów redakcyjnych znanych tytułów. Największą popularnością będą się cieszyły blogi pisane przez doświadczone osoby, mentorów, którzy swoich osiągnięć nie zawdzięczają blogowaniu, ale wieloletniej pracy i dzięki temu mogą się poszczycić konkretnymi sukcesami…

Czy Waszym zdaniem przyszłość będzie wyglądała inaczej? Dajcie znać w komentarzach.
Nie zapomnijcie też o polubieniu Why so social na Facebooku!

O autorze

Pracę z mediami społecznościowymi rozpocząłem w 2010 roku w agencji Ogilvy Interactive. Kolejne doświadczenie zdobywałem jako dyr. ds. mediów internetowych w magazynie branżowym Brief oraz product manager w Grupie Onet-RAS oraz social media manager w Edipresse Polska.  Czytaj więcej >

POLULARNE WPISY

Zobacz również na moje szkolenia

DODAJ KOMENTARZ