Powiedzmy sobie szczerze. Telewizja przynajmniej do końca tej dekady dalej będzie dominującym medium. Powodów jest kilka, ale najważniejszym z nich są treści – ich ilość oraz jakość.
W 2020 roku zapewne nadal największe budżety reklamowe będą lokowane w tradycyjną telewizję. Oczywiście swoją silną pozycję będzie budować również w oparciu o internet. Zwróćcie uwagę jak sprawnie telewizja wykorzystuje media społecznościowe do promocji swoich treści!
Pierwsza rzecz, o której należy pamiętać analizując ten temat to fakt, że odbiorcy nie podążają za nośnikiem, ale za treścią. Jeśli Abstrachuje mieliby swój program w telewizji to znaczna część ich fanów tam by się przeniosła (kupiła telewizor lub dostęp do programu w usłudze video on demand). Relacje z Igrzysk Olimpijskich czy Mistrzostw Świata w piłce nożnej obejrzelibyśmy na ekranach komputerów/tabletów jeśliby zabrakło ich w tradycyjnej telewizji.
Bo w internecie mogę oglądać to, na co mam ochotę
Zarzucanie telewizji linearnej ramówki jest z dwóch powodów głupotą. Po pierwsze ludzie mają ułożony plan dnia w zależności od tego czym się zajmują. Na rozrywkę wideo mamy czas wieczorami i w weekendy. Ramówka telewizyjna dostosowuje się do tego. Po drugie mamy mnóstwo kanałów. Jeśli chcemy informacji to włączamy TVN24, jeśli sportu to Eurosport itd. Mamy też kanały z serialami, nauką czy durnowatą rozrywką dla mas. Zamiast wpisywać w wyszukiwarkę to, czego szukamy, po prostu korzystamy z pilota i wybieramy kanał.
Nie wolno zapominać, że ogół społeczeństwa jest leniwa!
Najważniejsza jest treść
Czyli liczba i atrakcyjność formatów. Formatów, które internet wziął od… tradycyjnej telewizji. Mam osobiście ostatnio duży problem z Youtubem. Otóż pomimo kilkudziesięciu subskrybowanych kanałów nie mam co oglądać. Jeśli już wrzuci coś Mietczyński czy Historia bez cenzury to zazwyczaj są to filmy trwające maksymalnie 10-15 minut. Włączając jeden z kanałów Discovery mam niemal godzinny odcinek „Gorączki złota”, potem równie długi program o amerykańskich autach itd. Dwie godziny rozrywki zapewnione.
Zazwyczaj kończy się na włączeniu jakiegoś serialu online, który… jest produkcją telewizyjną.
Niestety. Youtube nie jest w stanie zatrzymać mnie na kilka godzin w tygodniu, ponieważ nie ma aż tyle ciekawych treści. Pod kątem potencjału produkcyjnego telewizja nadal ma lata świetlne przewagi.
Na koniec dnia liczą się zyski
A te zależą nie od tego ile osób ogląda, a ile czasu spędzają odbiorcy z danym medium. W ciągu dwóch godzin z Discovery zobaczę (o ile nie wyjdę do łazienki) kilkanaście spotów reklamowych. Kilka z nich więcej niż raz, co zwiększy szansę na to, że je zapamiętam (pamiętajcie, że równie ważnym parametrem kampanii co zasięg, jest częstotliwość kontaktu z przekazem). W tym momencie jestem więcej wart dla reklamodawcy niż 10 osób, które obejrzały 5 minutowy film Abstrachuje i kliknęło „pomiń reklamę” po 5 sekundach. Oczywiście reklama w internecie ma olbrzymią przewagę nad telewizyjną jeśli chodzi o analitykę.
Mass media nie bez powodu
90 proc. osób, które przeczyta ten tekst jest zapewne specjalistami (w większym lub mniejszym stopniu) od mediów, marketingu czy reklamy. Charakteryzują się tym, że sprawnie posługują się nowymi technologiami, łatwo przychodzi im poruszanie się w cyfrowym świecie, potrafią instalować odpowiednie oprogramowanie, często korzystają z mikropłatności i kart płatniczych. Jedyną ich wadą jest to, że czasami zapominają, iż zdecydowana większość społeczeństwa nie jest taka jak oni.
Przeciętny Polak nie ma takich kompetencji. Jest też leniwy i nie potrzebuje wyszukanej rozrywki. Dlatego też 50 kanałów i pilot w dłoni mu wystarcza, żeby odpocząć z rodziną po ciężkim dniu pracy, a Radka Kotarskiego kojarzy wyłącznie z reklam banku.