Zaczyna się..
Świąteczna gorączka zakupów, nasza wymówka i usprawiedliwienie wzmożonej konsumpcji. Zapewne czytając to myślicie sobie coś na wzór: „o nie, kolejny sfrustrowany, anty-świąteczny bloger!”. Otóż nie chce rozpisywać się na temat kupowania pełnych koszyków jedzenia z promocji, ryb i mięs 3ciego sortu, czy badziewnych plastikowych zabawek z Chin (na dodatek wszystko zmieszane w jedną masę w metalowym pojeździe czterokołowym napędzanym siła ludzkich mięśni)….
Chciałbym, abyście Moi Drodzy, przypomnieli sobie czasy gdy po rybę „latało się na bazarek”, zabawki kupowało w osiedlowym sklepie. Czasy gdy z przyjemnością robiło się te zakupy, dawały satysfakcję. Czasy gdy każdy sprzedawca, właściciel sklepu życzył nam wesołych świąt. Ach te rozmowy z sąsiadami albo nawet nieznajomymi ludźmi w ciasnych, zimnych budkach z wyrobami garmażeryjnymi czy rybnymi.
Ok starczy. Wracamy do XXI wieku, czyli czasów gdy ludzie są gotowi siebie stratować za pół kilo ryby z promocji, gdzie ściany sklepów i opakowania kawy mówią nam „Wesołych Świąt” a przystrojenia świąteczne drażnią oczy jak stroboskop na disco.
To tyle… lecę zaraz do pani Genowefy po rybkę.
W razie już nic nie napisze do Gwiazdki życzę Wam
oczywiście z Polsatem i Kevinem 😉