Prawda o anonimowych

anonim

Obecnie bohaterowie setek tysięcy internautów. Ich siłą jest ich anonimowość, która czyni ich nieuchwytnymi dla organów ścigania wszelkich władz. Nawet jeśli, ktoś z nich zostanie pojmany, to należy pamiętać, że jest ich legion. Dodajmy do tego, iż anonimowi nie zapominają, a tym bardziej nie przebaczają… Spodziewaj się ich!

W ciągu ostatnich dni dali mocno o sobie znać, zwłaszcza w Polsce. Tysiące młodych osób okazuje swoje uwielbienie dla swoich bohaterów walczących z rządem, ustrojem, kłamstwem. Młodzi Polacy
nie mają już za bohaterów, w większości równie anonimowych, żołnierzy, konspirantów i powstańców. Teraz ich bohaterami są osoby bez twarzy i imienia, nie wiadomo jakiej nacji.

Jest to bardzo smutne… zwłaszcza nad Wisłą.

Anonimowi mają siłę. Skoro mogą dać się mocno we znaki rządom wielkich państw, mogą też napsuć dużo krwi przeciętnym internautom. I mogą zrobić to na dwa sposoby:

1. W walce pomiędzy anonimowymi a światową władzą stoją przeciętni użytkownicy internetu. Jak między młotem a kowadłem. Anonimowi atakują, rząd się odgryza na społeczeństwie, ponieważ nie chce pokazać swojej słabości. I tak w kółko.

2. Anonimowych jest wielu. Inspiracją dla nich jest postać z filmu i komiksu „V jak vendetta”, czyli anonimowego mściciela. Różnica jest jednak taka, że obecnie tych mścicieli mamy zapewne setki. Każdy z nich to indywidualna jednostka ze swoimi ambicjami, celami, skrzywieniami, pokusami…
I tutaj kryje się mimo wszystko wielkie niebezpieczeństwo. Anonimowość i poczucie siły/władzy zmieszane wraz z pewnym zestawem cech osobowościowych może powodować u części anonimowych swoiste „wypaczenia”.
Domaganie się czci wobec siebie lub grupy, do której się przynależy. Pokusa wykorzystania władzy do zdobycia pieniędzy i dóbr materialnych. To tylko przykłady.

Kto mi zagwarantuje, że nagle nie zwrócą się przeciwko nam?

I z góry zaznaczam, że swoich obaw nie narzucam na całą grupę anonimowych, lecz tylko na mogące się wyłamać pojedyncze jednostki lub wyłamujące się grupy.
Już teraz mamy co pewien czas sytuacje, w których anonimowi nie są zgodni co do swoich celów.

Proszę pamiętajmy, że to są tylko ludzie, o których nie wiemy nic. Przyklaskiwanie im i wielbienie to jak wpuszczenie do domu grupy nieznajomych osób.

Zapewne wielu osobom nie spodoba się ten tekst. Ich sprawa, jednak chce zaznaczyć, że nie napisałem go z zamiarem zaatakowania anonimowych czy też ich działań. Napisałem go, aby zwrócić uwagę na pewną możliwość, potencjalne niebezpieczeństwo, o którym zdaje się nikt te teraz nie myśli.

O autorze

Pracę z mediami społecznościowymi rozpocząłem w 2010 roku w agencji Ogilvy Interactive. Kolejne doświadczenie zdobywałem jako dyr. ds. mediów internetowych w magazynie branżowym Brief oraz product manager w Grupie Onet-RAS oraz social media manager w Edipresse Polska.  Czytaj więcej >

POLULARNE WPISY

Zobacz również na moje szkolenia

DODAJ KOMENTARZ