Facebook, po dłuższych testach, wprowadził nowe formy wyrażania emocji w postaci rozbudowanych polubień (Facebook reactions). Teraz każdy piece of content znajdujący się na serwisie możemy nie tylko polubić, ale również określić mianem „Super”, „Wow”, „Przykro mi”, „Wrr” i „Ha ha”. Co to zmienia?
Same nazwy przez wiele osób uznawane są za dość infantylne, podobnie jak ilustrujące je emotki. Przypominają raczej komunikacje młodzieży gimnazjalnej, a jak wiadomo Facebook ma użytkowników w każdym wieku. Jednak najważniejsze pytanie jakie obecnie zadają sobie osoby zajmujące się prowadzeniem profili brzmi: jak nowe polubienia wpłyną na fan page?
Zwiększone zaangażowanie
Już pierwszego dnia można zauważyć spory wzrost aktywności fanów – przynajmniej jeśli chodzi o fan page mediów. Liczba „reactions” (czyli wykorzystanie nie tylko „Lubię to”, ale również „Super”, „Wrr” i reszty), jest większa o około 10 – 30 proc. niż samych „Lubię to” wcześniej. Dużą rolę odgrywa efekt nowości. Bardzo prawdopodobne, że po kilku dniach poziomy zaangażowania wrócą do normy – chociaż jak to zwykle bywa w przypadku Facebooka, wszystko się może zdarzyć. W końcu zanim nowe „reactions” ujrzały światło dzienne na całym świecie, były intensywnie testowane.
„Wrr” to nie jest negatywny feedback
Wiele osób zaczyna go traktować jako zamiennik „hide post”. Jednak, przynajmniej w teorii, „Wrr” ma taką samą wagę dla algorytmu Facebooka co pozostałe reactions. Jest po prostu sposobem na wyrażenie oburzenia wobec contentu, a nie samego posta.
W ten sposób zgrabnie przechodzimy do chyba największej zagadki, czyli „wagi” poszczególnych reactions w edge ranku. Czy, dla przykładu, reakcja „Super” będzie bardziej wartościowa od „Ha Ha”? Nie sądzę. Jedyna różnica może być pomiędzy klasycznym „Lubie to”, a pozostałymi reactions. Te drugie wymagają od nas większego zaangażowania (trzeba zdecydować, którą wybrać). Nie wyobrażam sobie, żeby Facebook preferował treści z większą liczbą „Super” czy „Ha ha” nad treściami z reakcją „Wrr”, albo „Przykro mi”.
Coś w kościach czuję, że czeka nas fala postów, które namawiają do wyrażenia bardzo konkretnych emocji wobec treści 😉 Okres „żebroreakcji” zbliża się wielkimi krokami.
Facebook reactions, a ostatnie zmiany w algorytmie wyświetlania postów
Zmiany mówią wyraźnie, że polubienie postu bez wykonania jakiejkolwiek innej czynności z nim związanej nie będzie miało znaczenia dla edge ranka. Zwłaszcza jeśli chodzi o posty w formie linków. W ich przypadku duża liczba „Lubię to” bez kliknięcia w link będzie interpretowana przez Facebooka jako clickbait. Jeśli to samo będzie się tyczyć reactions, to wydawcy mają problem. Szczególnie teraz gdy obserwujemy wzrost aktywności związanych z nową funkcją Facebooka.
Czy reactions będą wykorzystane w reklamach?
Pewien czas temu Facebook mocno dostał po tyłku za ciche eksperymenty z treściami, wyświetlając części użytkowników tylko pozytywne rzeczy, innej tylko negatywne. Grupa osób, która chętniej wykorzystuje „Przykro mi” albo „Wrr” może być odpowiednią grupą reklamową dla takich produktów jak ubezpieczenia na życie, polisy czy artykuły zdrowotne. Jednak jest to moim zdaniem już za bardzo inwazyjne targetowanie i raczej źle zostanie przyjęte przez internautów.
::
A co Wy sądzicie o Facebook reactions? Wykorzystujecie je?
>> Social media 2016: trendy