Nowe media? Nie, dziękuje.

doodle+glass

Gościnny wpis Tomka Fastyna na temat nowych mediów, tego jak je konsumujemy i czym może się to dla nas skończyć. Zapraszam do lektury i udostępniania 🙂

Jest takie miejsce na świecie jak internet. Może o nim słyszałeś, na pewno z niego korzystasz na co dzień. Moje zdanie na jego temat zmieniło się wraz z poziomem użytkowania – im głębiej wchodzę, tym mniej mam ochotę korzystać. Nie skupie się tylko na nowych mediach. Chcesz sobie oszczędzić czytania, to odpowiedz sobie na jedno pytania. Po co media nas informują?
Dla kasy. Jeżeli odpowiedziałeś inaczej, to możesz zamknąć kartę przeglądarki.
Jest kilka powodów dla których nowe media mnie odrzucają i jest to raczej powodem do zastanowienia niż euforii. Postaram się pokazać dlaczego media społecznościowe są mniej atrakcyjne od anonimowego portalu. Dlaczego zdarza mi się korzystać z szyfrowanego VPN.

Gugluj” razem z nami

Więc tak, co sekundę szukamy czegoś przy pomocy Googla, czyli „guglujemy” (słowo to już jest powoli rozpatrywane przez językoznawców jako poprawne). Jak wynika ze statystyk szukamy odpowiedzi na problemy lub pytania. Nie mamy potrzeby pogłębiać swojej wiedzy. Tylko niektórzy mają potrzebę wykorzystać dostęp do tego nieograniczonego źródła zasobów wiedzy. Sam to często niestety robię, mimowolnie, bo pamięć mnie zawodzi i muszę sobie przypominać rzeczy, które wiem, że już kiedyś widziałem. Szczerze sobie powiedzmy – wiecie ile zajmuję szukanie w książce? Przecież potrzebujemy informacji natychmiast.

Dzień dobry, jestem twoim Awatarem

Dla mnie jest to problem, bo nie lubię jak maszyna wie lepiej ode mnie. Jednak dla ludzi z branży taka sytuacja na rynku medialnym jest rogiem obfitości. Chodzi mi tu o wszystkie skrypty i programy dopasowujące treści do naszego wirtualnego awatara – Google Panda, Penguin czy Hummingbird. Może naoglądałem się za dużo filmów w klimacie post-apokaliptycznym jednak mam pewien problem z tym, że jest taki wirtualny byt, który wie o mnie więcej, niż ja sam. Stąd już tylko prosta droga do sztucznej inteligencji, która będzie wiedziała o nas wszystko. Może nie przechowują naszego adresu IP, jednak w dzisiejszych czasach to nie problem – popatrzcie chociażby na ciasteczka. Bez nich nie da się w tej chwili korzystać z przeglądarki internetowej. Można oczywiście odpalić przeglądarkę Tor i ich unikać, ale chyba nie tędy droga. Najgorsze jest to, że treści są tak dopasowane go naszych preferencji, że każdy ma dopasowane treści do swojego Awatara. Program lub skrypt przefiltruje nam wiadomości lepiej niż nasz mózg, a do „konsumpcji” dostaniemy smaczną papkę wiadomości, które są dla nas dobre.

Wolny, równy, demokratyczny?

Internet miał być wolnym medium do przekazywania informacji naukowych, ewentualnie siecią pomagającą w globalnych działaniach militarnych. Wszystko zależy kogo uznamy za prekursora internetu i, w której części świata. P2P pozwolił na powrót swoistej wolności w internecie, każdy może przesłać każdemu swoje lub „pożyczone” dane z pominięciem przechodzenia przez serwer plików. Nie mówię, że udostępnianie nie swoich treści jest dobre, ale też nie jest tak złe, jak pokazują je wszystkie media. Posłużę się tu przykładem Latającego Cyrku Monty Phytona, po udostępnieniu filmów na serwisie Youtube sprzedaż płyt z ich nagraniami wzrosła kilkukrotnie. Oczywiście była to inicjatywa twórcy, który zrozumiał swoistą naturę internetu. Trudniej jednak mi znaleźć przykład w drugą stronę, o ile jakiś istnieje.

 

All your base belong to us

Ktoś mi zarzuci demagogie i wyolbrzymienie problemu, którego tak naprawdę nie ma. Może, ale wydaję mi się że droga do Skynetu została już obrana i raczej niewiele da się zrobić by z niej zawrócić lub odbić na boczny tor. Dziś jeszcze można sobie wybrać źródło wiadomości, jednak zawsze jest ono subiektywne. Przynajmniej jest ich na tyle dużo, że można sobie wybrać ulubione.

Tak właśnie konsumuje się większość informacji w internecie czy telewizji. Radio niestety wypadło z obiegu, ostało się już tylko w samochodach, komórkach lub domach gdzie było niemal od zawsze. Rano już prawie nikt nie włącza radia, to właśnie telewizor jest nowym radiem, to zjawisko zauważone przez samych dziennikarzy telewizyjnych.
Czy to źle że wybieramy przyjazne nam źródło w postaci np. „Naszego Dziennika” zamiast czytać przynajmniej kilka gazet i starać się wyciągnąć średnią z tego wszystkiego. Nie, to nie jest złe, bo po prostu nie każdy potrafi spojrzeć trzeźwym okiem na to wszystko. Pamiętajmy, że obiektywizm w dziennikarstwie nie istnieje, nawet PAP nie jest obiektywny bo nie może informować o wszystkich wydarzeniach na świecie i w Polsce. Jest to technicznie w tym momencie niemożliwe, po prostu się nie da i już. Nawet pisanie w stylu czysto informacyjnym, bez odrobiny komentarza nie jest pozbawione subiektywnego znaczenia. Dopóki to maszyny nie będą pisać informacji do agencji prasowych to słaba nadzieja jest na jakikolwiek obiektywizm. Choć i wtedy będą na pewno głosy że to subiektywne wiadomości, bo przecież ktoś napisał program, tworzący takie wiadomości.

Staro-nowe media

Można uciec od mediów, może kiedyś będę miał na tyle odwagi, że to zrobię. Głusza w Kanadzie lub Syberii to jedne z niewielu miejsc gdzie chciałbym mieszkać. Sam podział na nowe i stare media już jest bez sensu, bo nowe korzystają ze starych założeń, a stare z nowych kanałów. Zazębienie tego poszło na tyle daleko, że szkoda roztrząsać ten problem. Ciągle wole korzystać z anonimowego proxy i dostać wiadomości niesformatowaną, niż czerpać radość z miałkiej papki dopasowanej do każdego. Przecież sam korzystam z internetu, więc powinienem się cieszyć. Otóż nie. Wraz z poznaniem całego systemu medialnego coraz mocniej przeraża mnie to jak wyglądać będzie życie za kilka lat. Już dziś każdy ma telefon z dostępem do internetu, czyli z dostępem do całego świata i mógłby robić wszystko, ale nie woli siedzieć na portalu społecznościowym i rzucać lajkami na lewo i prawo. Media to jest to, czego chce uniknąć w swoim życiu, ale coraz bardziej się nie da jeżeli chcemy mieć dostęp do wszystkiego co uważamy za potrzebne.

Dostęp do internetu nie zawsze jest dobry

W przypadku tak długiego tekstu, pełnego wytykania wad systemu medialnego wypadałoby powiedzieć jeszcze o jednej rzeczy. Chodzi najogólniej mówiąc o dziennikarstwo obywatelskie. Dzięki rozwojowi internetu i jego powszechnemu dostępowi wśród mieszkańców miast, miasteczek i wsi miał być tym czym telewizja nigdy nie będzie – źródłem wszelakich informacji regionalnych. Od źle zaparkowanych samochodów po morderstwa lub niesprawiedliwości społeczne. Ten model się po prostu nie sprawdził. Mało kto chce informować ludzi za darmo, dziś to informacja jest w cenie a nie kruszec. Jest takie powiedzenie „słowa ranią bardziej niż miecz”. Dziś można by powiedzieć, że informacje ranią bardziej niż miecz. Jednak mam wrażenie, że ludziom przestało zależeć na własnej prywatności, przecież wiadomo, że wszelkie chmury są łatwe do podejrzenia. Większość specjalistów NSA nieoficjalnie mówi, że tak naprawdę nie ma systemu bezpiecznego i jak się chce to wszystko się da się złamać, w końcu jak ktoś stworzył to logika podpowiada że ktoś może to złamać. I tu się nasuwa pytanie, które zostawię bez odpowiedzi, ponieważ każdy powinien sam się nad nim zastanowić.
Jeżeli nie chce żeby ktoś zobaczył co robię, to po co robię to na urządzeniu z dostępem do internetu?
Można by to przyrównać do koszenia trawy nago, przecież ktoś i tak nas zobaczy.
::
Autor tekstu: Tomasz Fastyn: Facebook, Google Plus

O autorze

Pracę z mediami społecznościowymi rozpocząłem w 2010 roku w agencji Ogilvy Interactive. Kolejne doświadczenie zdobywałem jako dyr. ds. mediów internetowych w magazynie branżowym Brief oraz product manager w Grupie Onet-RAS oraz social media manager w Edipresse Polska.  Czytaj więcej >

POLULARNE WPISY

Zobacz również na moje szkolenia

DODAJ KOMENTARZ