Dlaczego NIE warto prowadzić bloga

dlaczegonie

Obserwujemy od kilku lat wysyp blogerów. Każdy chce pisać, każdy myśli, że w ten sposób ułoży sobie życie i będzie zarabiał więcej niż na nudnym etacie w firmie. Kominek swoimi książkami i rankingami skutecznie ten płomień nadziei podsyca… W ten sposób mamy blogerów kulinarnych, modowych, lifestylowych, marketingowych itd. Obok siedzą też tak zwani youtuberzy/vlogerzy. Poniższym wpisem chce się wyłamać z pewnej konwencji i podzielić się z Wami powodami, dla których nie warto się zabierać za pisanie bloga…

Stara, dobra, biznesowa prawda mówi, że im szybciej zapełnimy lukę w potrzebach konsumentów (tak – nasi czytelnicy, to nasi konsumenci), tym większa szansa na osiągnięcie sukcesu. Mam wrażenie, że wiele osób na fali entuzjazmu o tym zapomina. Blogerzy są już prawie na górze swoich wyników jeśli chodzi o liczby wyświetleń. Nie łudźmy się, że społeczeństwo porzuci portale horyzontalne czy serwisy WWW czołowych mediów. Poza tym firmy zaczynają tworzyć z sukcesami swoje media, tak jak na przykład Play czy PZU. Blogerzy dostali swój kawałek tortu i na talerzyku zostały już tylko okruchy…

Nikogo nie obchodzi co myślisz

W internecie jest tyle treści, że oprócz grupki Twoich znajomych i rodziny nikt nie będzie czytał Twoich wypocin. Zwłaszcza jeśli jest to forma pamiętnika, czy emocjonalnych wpisów na zasadzie to mi się podoba, a to nie. Taka treść nie ściągnie do Ciebie czytelników w liczbie gwarantującej Ci zarobek czy chociażby prezenty.

Nie pisz, jeśli nie jesteś ekspertem w jakiejś dziedzinie

Najpierw zdefiniujmy słowo ekspert. To osoba, która pół życia poświęciła na poznanie jakiejś dziedziny lub ćwiczenie pewnych umiejętności. Ekspertem nie jest natomiast ktoś kto pracuje w branży ledwo 2-3 lata i czyta serwisy zza „Wielkiej Kałuży”. To też nie jest wannabe kucharz, który nie skończył technikum kulinarnego albo dziewczynka losowo łącząca ciuchy z second handów.

Sam siebie też nie uważam za specjalistę czy eksperta w dziedzinie marketingu. Może za 5, ciężko przepracowanych lat, tak o sobie powiem zachowując czyste sumienie (więc po co pisze bloga ;-).

Nie będąc ekspertem w sumie nie masz za bardzo o czym pisać, a jeśli już coś naskrobiesz to nie będzie to miało jakiegokolwiek potwierdzenia w Twoich działaniach. Ot, takie „nie znam się to napiszę o tym na blogu”.

Daruj sobie jeśli Twoje życie polega na siedzeniu na dupie przed komputerem

Serio. Nie ważne czy piszesz, czy nie, liczy się aktywność, uczestniczenie w różnych wydarzeniach, spotykanie ludzi, uściski dłoni i wódka, którą z nimi wypijesz. Inaczej jesteś tylko smutnym i zakompleksionym człowieczkiem. Kominkowi się udało w ten sposób, ale na drugiego „piecyka” ludzie już się nie nabiorą. Zresztą on już pewien czas temu wstał od komputera i krąży po świecie zdobywając znajomych i materiał na kolejne wpisy.

Ludzie chcą historii od ciekawych osób, które podróżują, robią wiele rzeczy, a co najważniejsze inspirują ich do działania. Przykład? Jacek Gadzinowski ze swoim blogiem i kanałem na Youtube.

Nie dla potulnych misiów i skromnych myszek

Charakter i wyrazistość. To zdecydowanie pomaga, jeśli umiesz to przelać „papier” (wpis na blogu). Czytelnicy kochają osoby szczere, które nie owijają w bawełnę, osoby, które uderzają mocno i nie boją się konsekwencji. Taki jest Michał Górecki, on się nie boi, nie wstrzymuje. Dzięki temu ma swój styl, z którego jest znany.

Blog, trochę naginając rzeczywistość, jest zwierciadłem duszy, którą wystawiasz na publiczny osąd. Jeśli w Twoim zwierciadle czytelnicy zobaczą mgłę marazmu, rozmyte linie i chociażby piksel szarego koloru to pójdą obejrzeć dusze innej osób.

::

No i co? Dalej myślisz, że pisanie blogaska to fajna sprawa dla każdego? Że to takie łatwe i zaraz posypią się gifty i pieniążki? Figa z makiem kolego i koleżanko. Najpierw musisz ruszyć tyłek i zainwestować w siebie jako człowieka. Wypieprzaj z domu, zwiedź swoje miasto, swój kraj, spróbuj egzotycznych potraw, zacznij uprawiać regularnie sport. Inaczej ludzie będą mieli gdzieś Twoje wypociny :*

Zwłaszcza, że takich jak Ty są już dziesiątki tysięcy…

::
Photo: Stuart Miles

O autorze

Pracę z mediami społecznościowymi rozpocząłem w 2010 roku w agencji Ogilvy Interactive. Kolejne doświadczenie zdobywałem jako dyr. ds. mediów internetowych w magazynie branżowym Brief oraz product manager w Grupie Onet-RAS oraz social media manager w Edipresse Polska.  Czytaj więcej >

POLULARNE WPISY

Zobacz również na moje szkolenia

DODAJ KOMENTARZ