#BFGdansk oczami hejtera

blogforum_post

Pojechałem, zobaczyłem a teraz się powymądrzam. Nie ukrywam, że byłem ciekaw owianego legendą spędu blogerów. Jednak nie obiecywałem sobie też zbyt dużo i dzięki temu nie czuję się zawiedziony.

Pierwsze co muszę napisać to gratulacje dla organizatorów całego wydarzenia. Z mojej perspektywy wszystko przebiegło sprawnie i płynnie. Wiem doskonale jak organizacja dwudniowej konferencji może dać człowiekowi po dupie. Zdaję sobie sprawę z ogromu pracy włożonej w to, aby taka impreza się odbyła. Wielkie #propsy

Miło było jechać Polskim Busem z wesołą ekipą (momentami zbyt wesołą ;-). Fajnie też ubrać się przez pomyłkę w płaszcz i czapkę Piotra Waglowskiego na biforze. Zostałem też ochrzczony „najlepszym skrzydłowym”. Coś tam w pamięci zostanie, będzie co wspominać przy kolejnym branżowym spotkaniu.

Ale nic poza tym niestety.

Momentami wybitnie się nudziłem, zwłaszcza na panelach dyskusyjnych, które nie były najwyższych lotów. W większości słodkie pierdzenie #tesamegeby #tasamagadka. Sytuację ratowali prowadzący, czyli Lekko Stronniczy duet. Blogerów-prezenterów pokonał zdecydowanie Jurek Owsiak, który dostał owację na stojąco.

Najpierw czyny, potem sociale – to powinna być najważniejsza nauka z prezentacji Jurka dla blogosfery.

Dobrą prezentację miała Kasia z natemat.pl, która w żołnierskich słowach skarciła standardowe zagrywki zapatrzonej w siebie blogosfery. No i wspomniała o warsztatach Brief dotyczących współpracy marek z blogerami, a w których niedawno uczestniczyła <3

Na koniec dobrą bekę zafundował Krzysztof Kanciarz. WOW. Śmiechłem zacnie. No ale na tych trzech materiałach poprzestanę. Wszystkie prelekcje możecie zobaczyć na oficjalnym kanale Blog Forum Gdańsk na YT. Gratki ponownie dla organizatorów za to, że postarali się nie tylko o szybkie wrzucenie materiałów do sieci, ale z całego BFG była prowadzona relacja na żywo.

Na koniec przyznano nagrody w kilku kategoriach. W sumie nic specjalnego.

Szacunek dla Jacka Kotarbińskiego, który zebrał ekipę i ruszył po imprezie zapalić znicz pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców. Cieszę się, że mogłem też poddać się chwile zadumy w tak ważnym dla polskiej historii miejscu.

::

Co Gdańsk ma z tej imprezy?

Zjechało około 300 blogerów z zasięgami, porobili zdjęć na fejsie, hipstergramie, potagowali się wzajemnie, hash sypał się gęsto. Jakieś tam zasięgi w Polskę poszły. Zostawili też trochę grosza na mieście. Wiem, że nie powinno się wizerunku przeliczać na złotówki, ale… wynajęcie klubu, hotel z czterema gwiazdkami, katering, after – poszły na to spore pieniądze! Pieniądze, za które można byłoby coś ogarnąć dla mieszkańców Gdańska. Przecież blogerem jest każdy, również mieszkaniec miasta, który wrzuca do kanałów społecznościowych informację o renowacji kamienicy, nabrzeża czy posadzeniu nowych drzewek w parku.

Na powyżej postawione pytanie będę się starał uzyskać odpowiedź od Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska.

::

Idole blogosfery powoli upadają. Coraz wyraźniej widać, że ryba psuje się od głowy… może dlatego Gdańsk jest tak dobry dla blogerów.

::

Jako bonus wrzucam krótką rozmowę z szafiarkiem z Torunia.

 

O autorze

Pracę z mediami społecznościowymi rozpocząłem w 2010 roku w agencji Ogilvy Interactive. Kolejne doświadczenie zdobywałem jako dyr. ds. mediów internetowych w magazynie branżowym Brief oraz product manager w Grupie Onet-RAS oraz social media manager w Edipresse Polska.  Czytaj więcej >

POLULARNE WPISY

Zobacz również na moje szkolenia

DODAJ KOMENTARZ