Nowy film promujący Warszawę przed Euro 2012 wzbudził dyskusje wśród tysięcy osób w ciągu jednego dnia. I nie stało się to z powodu jego wyśmienitej jakości, kreatywnego pomysłu, dobrej produkcji. Ten film to koszmar! Dla tych co jeszcze nie mieli się z nim okazji zapoznać, zapraszam poniżej:
Wyliczenie błędów i niedociągnięć sprawi mi niebywałą przyjemność. Dlaczego? Bo czuje, że mam do tego prawo, podobnie jak inni mieszkańcy Warszawy i Polski. Po pierwsze scenariusz: oprócz biegania w kółko po Warszawie to nie wiem o co tutaj chodzi. W 3 minutach można zmieścić naprawdę ciekawą historię . To, że „główni bohaterowie” spotykają się na końcu na spotkaniu biznesowym po szaleńczej pogoni, ma niby przedstawiać Warszawę jako miasto spotkań? Z tego co pamiętam to Wrocław promował/promuje się pod hasłem „The meeting place”.
Montaż i ujęcia kamer. Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, ale mimo tego mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że delikatnie mówiąc, ktoś się nie przyłożył do swojego zadania.
Trzecia rzecz to pseudo parkour pokazany w wykonaniu głównego bohatera. Jeśli już został zatrudniony specjalista w tej dyscyplinie do dubli, to czemu nie została ukazana pełnia jego możliwości? Pocięte ujęcia jak główny bohater skacze i ląduje w innej dzielnicy bądź po drugiej stronie Wisły są po prostu żałosne.
Muzyka? Nie porywa, wręcz momentami irytuje. Ogólnie trzyma poziom montażu.
Na koniec coś czego internet nie mógł przebaczyć. W 19 sekundzie pojawia się nasz bohater w spodniach dresowych z ewidentnie odznaczającym się przyrodzeniem. Jeszcze tego samego dnia powstała odpowiedź w postaci przerobionego trailera do „Milczenia owiec”. Polecam 😉
Warto przytoczyć statystyki głosów z Youtube.com. Stosunek „Podoba mi się” do „Nie podoba mi się” dla oryginału wynosi 209 do 4276. Wyżej przytoczona przeróbka ma stosunek (w wypadku tego filmu trochę nietrafne określenie 😉 436 do 62. To chyba wiele wyjaśnia…
Trzeba też napisać, że oryginał został popełniony przez „Telewizyjne Profesjonalne Studio Sp. z o.o.” w reżyserii Mariusza Paleja za kwotę nieco ponad 500 tyś PLN brutto. Oczywiście z naszych podatków.
Pełny opis producenta, epickiej fabuły znaleźć można w opisie filmu na Youtube.
Jeszcze bardziej przerażająca jest myśl na temat tego, kto to zaakceptował i dopuścił do publicznej emisji! Czy osoby o podobnych kwalifikacjach i poziomie profesjonalizmu, odpowiadają też w naszym kraju za nasze zdrowie i bezpieczeństwo? Chyba wolę tego nie wiedzieć….
Żeby nie było, iż tylko krytykować potrafię, dla kontrastu pokażę film promujący letnie Igrzyska Olimpijskie w Londynie w 2012 roku. Film ten obejrzałem z bananem na ustach. Mój uśmiech jednak nie był uśmiechem szyderczym, ale pełnym radości oglądania, doświadczania profesjonalnie przygotowanej historii. Obejrzyjcie koniecznie!
Tutaj również mamy wykorzystany motyw biegnącej przez miasto osoby. Mocnych stron tego filmu jest wiele:
- pokazanie Londynu jako miasta, gdzie mieszkańcy aktywnie uprawiają sport
- pokazanie, iż osoby niepełnosprawne też uprawiają sport
- sport jest dla wszystkich (biznesmenów, pracowników fizycznych, sprzątaczy) i można go uprawiać wszędzie
- wsparcie idei Igrzysk poprzez znane osoby
- film promuje sport w mieście, promuje jego mieszkańców a nie budynki
- angażujący i zaskakujący scenariusz
- świetna muzyka!
Oczywiście sceptycy mogą zauważyć, że film promujący Londyn jest o połowę dłuższy. Ale z drugiej strony, które z wyżej wymienionych elementów ma film promujący Warszawę? Odpowiedź: żadnego!
Na koniec wyniki oglądalności londyńskiego filmu w dniu emisji warszawskiego odpowiednika i w dniach poprzedzających 😉
Przysłowie „Cudze chwalicie, swego nie znacie” chyba uległo mocnej dewaluacji…