Blogosfera 2014

blogosfera 2014

Jaka będzie blogosfera w nadchodzącym roku? Jakie trendy będą dominowały? Sądzę, że „boom” obserwowaliśmy w mijającym roku. Dlatego też trendem numer jeden będzie profesjonalizacja osób piszących blogi w Polsce.


Dokona się ona w dwojaki sposób. Po pierwsze przez większą kulturę biznesową, po drugie przez znikanie małych blogów pisanych przez osoby, które niekoniecznie mają coś ciekawego do przekazania.
Przykładów tego, jakich ofert do blogerów nie wysyłać, jak reagować na rzekome kryzysy i tym podobnych sytuacji mieliśmy sporo. Jeśli to nie przyniesie pozytywnych skutków, to naprawdę może się okazać, że żyjemy w świecie idiotów i ignorantów.  No bo ile można popełniać te same błędy? Oczywiście znajdą się jakieś oszołomy, które będą chciały z MLM wskoczyć ze swoim optymizmem w blogosferę, ale sukcesu im nie wróżę.

Zmniejszy się liczba aktywnych blogerów

W końcu do dużej części dotrze, że nie chodzi tylko o to, żeby szczekać głośno. Przestanie im się chcieć walczyć o te parę tysięcy odwiedzin miesięcznie jak przez pół roku nie dostaną giftu na wyższym poziomie niż paczka wafelków za 5 PLN. Będzie też wąż w kieszeni, więc na swojego blogaska nie wydadzą pieniędzy. No i Facebook, który upierdolił zasięgi… Oczywiście nie wszyscy od tego ucierpią, ale duża część popłacze się nad swoimi statystykami.

Do serwisu wstąp!

Wielu dokona chłodnej kalkulacji i wybierze pracę w jakiejś redakcji mniej lub bardziej znanego serwisu. Przynajmniej będą mogli liczyć na stałą wypłatę co miesiąc. No bo jaki zawód zyskujemy dzięki blogowaniu? Teoretyka szczekacza? Mistrza samolansu? Jedyne na co możemy liczyć to właśnie praca w serwisie, którego tematyka jest zbieżna z naszą działką.
Oczywiście nie stanie się to raczej w przypadku blogerów z dużymi zasięgami. Z bardzo prostej przyczyny – nikt im nie zapłaci więcej niż mają. Poza tym autonomia i niezależność to przywilej, który nie jest tani.

Zjednocz się albo zgiń.

Bloger jest subiektywny, bloger więcej może… Nieprawda. Ma mniejsze zaplecze i zasoby niż redakcja. Przy przekroczeniu pewnego progu nie ma bata, żeby utrzymać treść na wysokim poziomie i jednocześnie ogarniać sprawy biznesowe wokół bloga. Nie wspominając już o dotarciu do szerszego grona czytelników.
Dziwi mnie dlaczego 3 główne blogerki modowe nie połączą sił i nie stworzą jednego serwisu. Przecież miałby wtedy szansę na wejście do tabel Gemiusa na wysokim miejscu. Z samych afiliacji i display’u zarabiałyby kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie do podziału plus gifty i akcje specjalne.
Technologiczni to ogarnęli i raczej mają się dobrze.

Schemat jest prosty – więcej wpisów to więcej odwiedzin. Więcej odwiedzin to większy zarobek. No ale nie rozdwoimy się przecież! Dlatego też spodziewam się, że niektórzy blogerzy i blogerki postanowią połączyć siły pod jednym URLem. W sumie to mam taką nadzieję, mniejszy bajzel w RSS. Wyobrażacie sobie sytuację, w której Opydo pisze u Kominka? 😉 Zobaczymy kogo przywiązanie do własnego nazwiska pociągnie na dno…

Śmierć copy-pastów

W 2014 roku trzeba będzie tworzyć wyjątkowe treści. Słodkie pierdzenie, które jest zlepkiem pierdzenia innych blogerów tyłka już nie uratuje. Dobry wpis będzie się opierał nie tylko na rzetelnej i sprawdzonej wiedzy, wykazaniem się ponadprzeciętnymi umiejętnościami ale również na unikatowym komentarzu i analizie faktów. Skończy się wrzucanie luźno ze sobą związanych przemyśleń. Czytelnicy nie będą mieli czasu na czytanie takich bzdetów, będą żądali konkretów.
Zwycięsko z tej batalii wyjdą ci blogerzy, którzy postawią na swój rozwój, zdobywanie wiedzy. Na przykład kulinarni pójdą do szkół albo na kursy, modowi również, marketingowi wezmą się całościowo za digital a nie tylko będą się masturbować przy social media.

Spik in inglisz

W końcu któryś z blogerów wyjdzie poza granice kraju. Pierwszą jaskółką jest Wardęga, którego staty na Youtubie dostały niezłego kopa po dostaniu się filmu z Gandalfem na Mashable (przebił Niekrytego i ma najwięcej subów w Polsce). No ale poza „You shall not pass” za dużo angielskiego to nie uraczymy w jego filmach. Dlatego pewnie jest mu łatwiej. Obstawiam, że jako pierwsze za ocean dotrą blogi technologiczne i marketingowe.

::

Mam nadzieję, że za rok lub dwa jednym z takich blogów/serwisów będzie właśnie Why so social. Tak, wiem – karkołomny cel sobie postawiłem. Jednak pokorne pisanie na zasadzie „a może ktoś z Facebooka przeczyta”, nie wróży nikomu świetlanej przyszłości.
Wykorzystując wolny czas w święta spiszę harmonogram i wstępny plan rozwoju Why so social. Jednak już teraz zapraszam do kontaktu osoby, które zechcą tworzyć trzon redakcyjny nowego, polskiego Mashable 😉

::

Wesołych lajków i udostępnień :*

O autorze

Pracę z mediami społecznościowymi rozpocząłem w 2010 roku w agencji Ogilvy Interactive. Kolejne doświadczenie zdobywałem jako dyr. ds. mediów internetowych w magazynie branżowym Brief oraz product manager w Grupie Onet-RAS oraz social media manager w Edipresse Polska.  Czytaj więcej >

POLULARNE WPISY

Zobacz również na moje szkolenia

DODAJ KOMENTARZ